niedziela, 19 października 2008

Szlak, który „zdaje się prowadzić do jądra niezmierzonej ciemności”.

Podróż w nieznane każdemu z nas kojarzy się z wielką przygodą, odkryciem czegoś nowego i poznaniem innego świata. Sama myśl o wyprawie budzi w nas wiele pozytywnych emocji, jednak nie każda okazuje się rajem. Nie chcę tu nikogo zniechęcać do podróżowania, jednak trzeba być świadomym, że można się spodziewać wszystkiego i być przygotowanym na niebezpieczeństwa. Dlatego dzisiaj krótko napiszę o wyprawie Marlowa do Afryki, która została opisana w książce pt. „Jądro ciemności”. Wyprawa Marlowa nie jest prawdziwym wydarzeniem ale inspiracją do jej opisania była podróż autora powieści Josepha Conrada do Konga Belgijskiego w roku 1890. W koloniach spotkał się z przerażającymi stosunkami panującymi między ludźmi, z prymitywnymi instynktami.

Marlow był marynarzem i wędrowcem, który wybrał się parowcem do Afryki. Twierdził, że rzeczą zajmującą byłoby śledzenie na miejscu – w Afryce - zmian psychicznych jakie zachodzą w ludziach. Przed samą podróżą Marlowa ogranął niespodziewanie lęk. Doznał uczucia, jakby wybierał się do ‘środka ziemi’, do ‘jądra ciemności’.

Do Afryki płynął francuskim parowcem. Ze statku widział skraj olbrzymiej dżungli, która zdawała mu się czarna i tajemnicza. To, co zobaczył było niesamowite, można by powiedzieć nawet, że przerażające.

“Przenikaliśmy wciąż głębiej i głębiej w jądro ciemności. (...) Wędrowaliśmy po prehistorycznej ziemi, po ziemi mającej wygląd nieznanej planety”.

Podróż była bardzo męcząca. Czasami parowiec sięgał mielizny. Załoga zaciągnęła więc na statek kilkoro olbrzymich mężczyzn, ludożerców, którzy pomagali w pracy. Ziemia, którą widział Marlow wydawała mu się nieziemska. Przypominała potwora.

Tam Marlow po raz pierwszy zetknął się z katorżniczą pracą czarnych ludzi przy budowie kolei. Straż nad nimi sprawował biały człowiek ze strzelbą na ramieniu. Murzyni przypominali cienie - byli wychudzeni i nieludzko zmęczeni. Wielu z nich było tak wycieńczonych, że odchodzili na bok, by umrzeć. Ich martwe ciała, które widział Marlow, nie miały już sobie nic ziemskiego. Marlow był świadkiem śmierci czarnego chłopca, któremu w ostatniej chwili jego życia, podał suchar chleba. Zauważył, że chłopiec miał wokół szyi zawiązane pasemko białej wełnianej przędzy. Zastanawiał się, czemu służyła ta niepokojąco wyglądająca ozdoba. Miał wrażenie, jakby przestąpił pierwszy krąg piekła.

To tylko taka mała wizja tego, co zobaczył i jakie miał wrażenie bohater książki, nie będę opisywać jej całej, bo nie to jest moim celem J.Osobiście bardzo zafascynowała mnie opisana podróż i mimo tego, że nie była piękną i wymarzoną wyprawą chciałabym w takiej uczestniczyć i zobaczyć to wszystko od ciemnej strony. Jest coś tajemniczego i niesamowitego w obserwowaniu tego, co dzieje się w innych kulturach, nawet, jeśli to może nas przerażać. Najważniejsze w podróżach są przeżycia, jakie się wynosi, ten dreszczyk emocji i podejmowanie ryzyka ;)

„A i to miejsce było jednym z ciemnych zakątków ziemi”. (Marlow o Afryce)

Brak komentarzy: